Jakiś czas temu rozmawiałam z koleżanką (ba! I to nie jedną na ten sam temat) matką i po raz enty wzdychnęłam, że fajnie by było jakby synek nauczył się chodzić już. Bo kręgosłup boli od ciągłego ganiania zgięta w pół z dzieckiem po domu bo on chce chodzić ale z podpórką. Potem dodałam, że lubię też jak raczkuje bo pociesznie to robi, ale jednak...
I usłyszałam po raz kolei, że jeszcze będę żałowała, że już chodzi bo go nie dogonię. Wcześniej jak synek dorastał to słyszałam, że:
-Będziesz żałowała, że się przekręca, bo mu ciężko będzie pampersa przebrać
-Będziesz żałowała jeszcze, że mówi mama bo będzie cię wciąż wołał
-Będziesz żałowała, że raczkuje bo go nie dogonisz
-No i będziesz, żałowała jak zacznie chodzić bo będzie go ciężko złapać.
I są takie momenty czasami, że się wkurzam a to na przebranie pampersa, a to na mobilność syna (ile razy można sprzątać te same zabawki i odciągać go od otwierania lodówki). Są momenty, że jestem zła. Staram się oczywiście tego nie okazywać ale tak jest kiedy po raz dziesiąty mówię: "Kochanie, nie możesz otwierać wciąż lodówki bo się rozmrozi w końcu. A gdzie masz piłeczkę? Pobawimy się?".
Myślę, że to jest coś co każda matka musi przeżyć. Takie są koleje losu.
Ale przychodzi moment kiedy synek podraczkuje gdzieś, gdzie wcześniej się bał, albo nie mógł i wstaje by przesłąć mi najpiękniejszy z uśmiechów, wtedy wiem, że on się bardzo stara i jestem z niego dumna.
I myślę, że w tym cały ambaras. Jednocześnie chcemy by nasze dzieci dorosły i nie chcemy, bo łatwiej jak są mniejsze.
A! I jednego nie żałuję (jeszcze). Odkąd synek nauczył się słowa mama to za każdym razem jak je wymawia to jestem dumna. Nawet jeśli w ciągu dziesięciu minut usłyszę je dziesiątki razy.
Właśnie, dotknęłaś tematu żałowania przez mamę, że dziecko się rozwija:) Też nie mogę tego słuchać:) każdy etap ma swój smak, ciekawe to podążanie za dzieckiem! Pozdrawiam Cie bardzo serdecznie:)
OdpowiedzUsuńPo części to trochę prawda, ale te "będziesz żałowała" bym wykreśliła ;)
OdpowiedzUsuńTo chyba kwestia nastawienia. Mnie było dużo trudniej z niemowlakiem, bo nie było co z nim robić. Biegającemu łatwiej pokazać zwierzątka w książeczce, łatwiej nakarmić, bo samo zje obiad, kolację i deser. Nie trzeba pierdyliard razy w ciągu dnia usypiać, bo w ciągu dnia śpi tylko raz. Mam wrażenie, że dla niektórych osób opieka nad dzieckiem to z założenia coś przykrego i "straszą" tak inne osoby, tak naprawdę dużo opisując ze swego nie do końca udanego życia. Nie umiejąc cieszyć się własnym życiem, nie potrafią też cieszyć się życiem swego dziecka.
OdpowiedzUsuńHehe ja znowu jak się widzę ze swoją kuzynką to ona ciągle "chciałaby mieć już duże dziecko", ja jej zawsze na to że jak już będzie duże to jeszcze zatęskni (a nie pożałuje ;)) za tym jakie jest teraz :) Różnica między naszymi dziećmi to 9 m-cy :) Każdy etap rozwoju dzieciaczków jest fascynujący i rządzi się swoimi prawami, jednak jak dla mnie czas za szybko leci, dzieci za szybko rosną i czasem chciałoby się zatrzymać czas na dłużej albo wrócić do tego co było, co wcale nie znaczy, że teraz też nie jest fajnie ;) Pozdrawiam, Kasia M. :)
OdpowiedzUsuńMnie nikt póki co nie straszy, co najwyżej straszę się sama. Ale to straszenie się przekonuje mnie, by jak najwięcej czerpać z danego momentu. Na razie zachwycam się śpiącym aniołkiem, a za jakiśczas będępod wrażeniem tego, że dzielnie trzyma główkę, itd. Każda chwila ma swój urok :)
OdpowiedzUsuń