Odpoczynek

Odpoczynek

niedziela, 16 czerwca 2013

Świat z wyższej perspektywy.

Z babcią to się fajnie bawi. Zawsze poda to co mi spadło,i nawet pogada ze mną. A ostatnio coś ciekawego mi pokazała. Usiadła na kanapie i posadziła mnie obok siebie!
I odkryłem, że jak się mam jak oprzeć i zabawki dookoła to naprawdę fajnie się idzie bawić. No i ile ja ciekawych rzeczy widzę!!! Mam taką ochotę zobaczyć je z bliska ale jeszcze nie umiem. Ale ja się nauczę. A co.
A teraz siedzę, choć jeszcze nie umiem sam. Ktoś mnie musi posadzić. Najlepiej babcia, bo mama nie jest do końca zadowolona. Ale mi się podoba. Choć czasami mam pewien problem. Opiszę wam go:

Ja tu sobie siedzę i próbuję sięgnąć zabawkę ale ona uciekła dalej ode mnie. No to sięgam ją i sięgam a tu nic! No to ruszyłem szybko do przodu i jak nie padłem na twarz! Ale nie płakałem! Bo ja dzielny chłopak jestem.
...
...
...

No dobrze, skrzywiłem się troszkę i popiskałem. Mama daje mi wtedy meeeega buziaka!

KOMENTARZ MAMY:
Uważałam, że to troszkę za wcześnie żeby synka sadzać ale jak byłam w pracy to nie miałam na to wpływu. I tak się okazało, że jakieś trzy dni później siedział na tyle stabilnie, że zaczął się odwracać w stronę kanapy.
Teraz to już w ogóle inna bajka, ale to temat na innego posta bo wciąż doganiamy posty po chrzcie. Ale jest suuuper!


środa, 12 czerwca 2013

Jedziemy do szpitala - głupie krostki!

Swędzi! Okropnie swędzi! Smoczek mi nie pomaga! Na całych ustach swędzi!
Mówię tacie, że mi to przeszkadza ale on chyba mnie nie rozumie. Jest zrezygnowany bo marudzę.
Swędzi.

Jedziemy samochodem. Marudzę. Czekam aż mnie mama zobaczy. Może ona coś poradzi i zrozumie.

A na miejscu sukces! Mama zrozumiała. Ogląda usta i jest przerażona. Woła tatę z pracy i mówi, że jedziemy do szpitala. Po drodze zajeżdżamy do domu po moją książeczkę zdrowia. Mama mi tłumaczy, że do szpitala bo pan doktor u nas dziś nie przyjmuje. I mówi, że jedziemy tam gdzie się urodziłem.

Swędzi!

W szpitalu mama trzy razy musiała tłumaczyć o co chodzi i co podejrzewa. W końcu jeden pan doktor zrozumiał i z mamą porozmawiał. Okazało się, że mam krostki na ustach i one tak swędzą. Mama nazwala to opryszczką. Dostałem maść i zabrali mnie do domu. W końcu mogę pójść spać....


KOMENTARZ MAMY:
Wpis chaotyczny ale i tak samo jak cała sytuacja. Krostki odkryłam jak tylko wsiadłam do samochodu po pracy. Mąż nie rozpoznał opryszczki bo synek siedział cały czas ze smokiem w buzi i ie było widać. Ja jednak, ponieważ sama cierpię na tą przypadłość to od razu rozpoznałam. Oczywiście przychodnia tego dnia zamknięta więc pojechaliśmy do szpitala, bo ostatnio czytałam o śmierci dziecka z powodu opryszczki.

W szpitalu oczywiście odsyłano nas na inne oddziały by w końcu wrócić na ten, gdzie zaczęliśmy się pytać. Dziecięcy. Tam dokładnie obejrzano krostki i wypytano mnie o moją historię choroby. Okazał się, że najprawdopodobniej skłonność do opryszczki przekazałam synkowi już kiedy był w brzuszku. A teraz, po ząbkowaniu z powodu obniżonej odporności się ujawniła. Chociaż tyle dobrego, że to nie jest ten groźny rodzaj. Dostał synek krem i po paru dniach zeszło (dodam, że u mnie opryszczka trzyma się ponad tydzień albo i nawet trzy tygodnie). W tym momencie synek już zdrowy. Ale co ja się strachu najadłam...