Odpoczynek

Odpoczynek

czwartek, 27 grudnia 2012

Święta? A co to takiego?

Podobno mama była wieczorem na zakupach. Tak mi mówiła, ale ja spałem i nic na ten temat nie wiem. A mówiła mi, bo chce mi wytłumaczyć, że będzie gotować jedzonko dla niej i dla tatusia. Chciałem się mamy zapytać, czy będzie też się ze mną bawić, ale to chyba oczywiste, więc sobie darowałem. Tego wieczoru mama powiedziała mi też, że będą święta i przyjdzie do mnie mikołaj. To podobno taki gruby pan z białą brodą i workiem na plecach. Przyniesie prezenty. A co to są prezenty? A wiem! Już wam mówię! To takie grzechoczące zwierzątka i książeczki do mymlania! Dostałem takie na mikołajki! Będzie ich więcej?
Mamo? Ale ja będę musiał krócej spać wtedy, żeby się tym wszystkim pobawić.


Na drugi dzień mama wzięła się do gotowania. Mogłem jednak mamie powiedzieć, że będę chciał się z nią bawić, bo prawie cały dzień siedziała w kuchni i nie miała dla mnie czasu. Aż musiałem kupę zrobić, żeby mama przyszła tacie pomóc przy przebieraniu. Za to nie chciałem położyć się spać! A co! Do mamy bym chciał! Choć tata tez się super bawi.


Mama zmęczona wieczorem ale chwilkę się pobawiła. To dobrze, teraz mogę iść spać. Dobrze, że jutro będzie już normalnie!


KOMENTARZ MAMY:
Gotowania dość sporo bo zarówno bigos jak i ryba po grecku są dla mnie potrawami czasochłonnymi. A właściwie to były dania główne. Dodatkowo, ale to już na drugi dzień, pierogi z kapustą i grzybami ( kupne, ja nie potrafię i nie chcę robić sama - nie lubię grzybów )i tzatziki. Mąż znalazł zresztą niezwykłe połączenie smakowe zresztą - ryba po grecku z tzatzikami. Ja to nawet w ciąży takich smaków nie miałam. Synek był grzeczny, naprawdę. Aż zdziwiona byłam, ale tolerował mój brak czasu. Kochany był.

czwartek, 20 grudnia 2012

Jedzonko?

Ostatnio widziałem jak mama z tatą wkładają sobie coś do buzi i ruszają ustami. Nazywają to jedzeniem. Jest o tyle ciekawe, że nie mogę oderwać wzroku. A dacie spróbować? O tego tu, miąska jak mi powiedziałaś mamo. A jak pachnie! Ja już bym to sobie pomymłał. A co pijecie? Mleczko? Hmmm, ale ono dziwny kolor ma! I czemu do góry idą takie bąbelki? Tak, musimy porozmawiać! Ja też chcę coś takiego jeść!


Po paru dniach od rozmowy, mama była ze mną u tej pani co mnie na wadze kładzie - cokolwiek to jest.
I ta pani powiedziała, że mama może powoli mnie zacząć karmić! Od kaszki ( znowu nic nie wiem! ). To miąsko będzie? Hura!!!

Obudziłem się w łóżeczku na drugi dzień a tam mama stoi ze śliniaczkiem w ręce. O co chodzi? Będziemy jeść? Posadzili mnie rodzice w moim ulubionym trzęsiadełku i założyli śliniak. Potem mam podeszła do mnie z taką czerwoną miseczką. A w miseczce łyżeczka! Będzie amku!
Tata stoi nad mamą i mnie nagrywa. No co tam raz mogę im dać się nagrać, bo przecież będę zajęty czymś innym. O! Idzie pierwsza łyżeczka! Ale czemu to nie wygląda jak miąsko?
Mnmnmnmn. Ej to nie kurczaczek! To jakaś papka podobna do mojego mleczka! Wypluję.
Hmm? Druga łyżeczka? Mamo ty naprawdę chcesz, żebym to zjadł? Ale...
No dobrze, zrobię to dla ciebie! Ale tylko raz! O!

KOMENTARZ MAMY:
Synek ma tylko cztery miesiące ale po rozmowie z położną stwierdziłyśmy, że powoli możemy, zwłaszcza, że synek karmiony mm. Na kaszkę zareagował jak widać wyżej ale z dnia na dzień idzie mu lepiej. Jada ją już już na tyle długo, że odważyłam się mu dać kaszkę o smaku bananowym. I tu była pełna aprobata. Powoli dostał też łyżeczkę jabłuszka. Nie jest uczulony i smakuje. Jutro marchewka ( po trzech dniach od jabłuszka ). A synek jak widzi czerwoną miseczkę to aż podskakuje i uśmiech jest od ucha do ucha :) Mam ci ja szczęśliwe dziecko.

wtorek, 11 grudnia 2012

Choinka!

Dzisiaj rano znowu nie było mamy. Tata tłumaczył mi, że poszła na nadgodziny. Zrobiłem niezadowoloną minkę bo wszyscy mi zawsze o czymś opowiadają a do końca nie wyjaśnią co to jest. No więc, co to te nadgodziny tato?
No w każdym razie tata opowiada mi od rana, że jak mama wróci to zrobi coś fajnego. I, że będzie mi się meeeega podobać. No i teraz nie mogę się doczekać! Nawet spać mi się odechciało, choć tatuś nie zadowolony bo mówi, że marudzę. 
Czas cały dzień mijał powoli, jak zwykle pośmiałem się z głupich minek i tańca mojego rodzica, a potem pokrzyczałem na tą grającą zabawkę, bo nie chciała mnie słuchać! Wyobrażacie sobie? Grała nie tak jak chciałem! Dobrze chociaż, że świeciły się światełka na niej!
I tak sobie siedziałem i się bawiłem aż tata wziął mnie na ręce i zaniósł do tego pomieszczenia, w którym tak rzadko bywam. Łazienka się nazywa. 
I tu niespodzianka! Moja kochana, żółta wanienka w takiej wielgachnej chyba wanience! 
No i tata mnie tam wykąpał. Jak tam jest fajnie! Tyle rzeczy do oglądania! Tyko dlaczego mama ma na tej dużej wanience tyle butelek? Zapytałem się taty ale chyba nie zrozumiał jak powiedziałem mu: Młe!
Nie rozumiem, mówię jakoś inaczej?
Chwilę później do domu wróciła mama. No i gdzie ta niespodzianka? Nie wiem, bo mama się wykąpała ( jak ja! ) i przebrała. Potem wzięła i mnie nakarmiła. Tata odbił a ja tak się cieszyłem, że wróciła mama, że aż się zmęczyłem i poszedłem spać. 
Przez sen słyszałem jakieś hałasy. A to coś spadło a to coś gdzieś uderzyło... I przytłumione rozmowy mamy i taty. Słyszałem przez sen, że mama się śmieje. To mnie tak ucieszyło, że zasnąłem na amen i nic więcej nie pamiętam. 

Budzę się, a tu mama siedzi przy mnie w pokoju! Zauważyła, że się obudziłem i się do mnie zaczęła uśmiechać! Ach, jaki mama ma ładny uśmiech. Czuję wtedy, że muszę się oduśmiechnąć!
I wtedy mama do mnie powiedziała, że musi pokazać mi tą niespodziankę co miała mi się podobać.
A ja o niej zapomniałem! Jak mogłem!
Zostałem więc wzięty z łóżka i zaniesiony do pokoju dziennego! A tam jakie cudo! Kolorowe całe i świecące! Mama pyta się mnie czy podoba mi się choinka. Oczywiście, że tak mamo! Łaaaał!!!!!

KOMENTARZ MAMY:
W pracy potrzebowali bardziej mnie iż męża, więc poszłam. Syn w tym czasie dał czadu tatusiowi. Marudny to było podobno mało powiedziane. Ale jak wróciłam do domu to dziecko aniołek. Zjadł i poszedł spać. A ja w tym czasie się wzięłam za ubieranie drzewka. Poszło dość sprawnie, choć zauważyłam, że trzeba dokupić łańcuchów. Syn zadowolony, mąż też a ja czuję, że idą święta.

 A i zapomniałam! Nasz bohater skończył cztery miesiące wczoraj!

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Gdzie jest mama?

Ja tu się dzisiaj rano budzę, a mamy nie ma! Tata mnie karmi i przebiera... . A gdzie mama? Co się stało? Czemu mnie nie przytula i się do mnie nie śmieje? Tato? Co, że mama w pracy? A co to jest? I kiedy wraca? Na dwa tygodnie tylko? A ile to jest tato? No dobra, niech będzie. Ty się ze mną pobawisz, tatusiu!

A co to za dźwięk? Hmm? Mama dzwoni! Powiedz, że ma już wracać! Już dość tej jak jej tam, pracy! A co to mi przysuwasz tatusiu? Telefon? A czemu ja słyszę mamę a jej nie widzę? Hę? Mamo?
-Me! Me?

Za karę nie będę spać! I pomarudzę! O!

Robi się ciemnawo a tata mnie ubiera w kombinezon. Jedziemy do tej pracy! Zabiorę mamę do domu, nie ma innej opcji!
W samochodzie tata włączył mi muzyczkę. I chyba mi się przysnęło. Jak się obudziłem to właśnie ktoś mnie gdzieś przenosił. Zimno mi było w poliki więc otworzyłem oczy a tam - MAMA!
Tęskniłem!
Mama wsadziła mnie do swojego wozidełka i pojechaliśmy do domu. Bez taty. Ale ja wiem, że tata wróci w nocy. Zawsze wraca. A teraz kiedy wiem, że mama jest obok, to mogę sobie pospać.
Zzzzzzzz......

KOMENTARZ MAMY:
W Anglii jest przepis, że na macierzyńskim można sobie dwa tygodnie dorobić. Wykorzystałam ten przywilej  i dzięki temu mam spłacone wozidełko. Szkoda było synka w domu zostawić, ale tata był dzielny i dał radę!  Zwłaszcza, że synek marudził i mało spał.
Tata nawet pojechał z nim na szczepionkę! ( choć to akurat nie wielka dziwota bo ja na widok igły prawie mdleję ).

Brawo kochanie!