Odpoczynek

Odpoczynek

sobota, 25 maja 2013

Powrót z niespodzianką.

Czas u babci szybko minął. Rodzice często mnie gdzieś zabierali i było wiele ciekawych rzeczy do oglądania.  Naprawdę podobało mi się, choć ten ząbek jest dziwny. Jeżdżę po nim językiem i wciąż mnie swędzi. Mama jest szczęśliwa. Chce mi zrobić zdjęcie, ale ja sobie nie dam! O nie! Będą mi mojego kiełka fotografować! Akurat.

W dzień powrotu do domu był bałagan. Tata ciągle gdzieś wchodził i wychodził a mama wciąż biegała i mu wszystko podawała. Tylko babcia była spokojna.
Po tym całym pakowaniu wsadzili mnie do fotelika w samochodzie i pojechaliśmy. Mama jak zwykle siedziała obok mnie i mnie zabawiała. Ale minęło trochę czasu a my jedziemy dalej. Babcia z przodu z tatą a ja z tyłu.
O nie! To znowu ta jazda dłuuuuga! Nie! Nie dam się! Będę marudził!

-Mama! Me! BA! Eeeeee! - widziałem, że mama jest coraz bardziej zła ale ja chciałem już wyjść. Pamiętam jak było ostatnim razem. Cały dzień będę im marudził!

Dobra, tata się zatrzymał po coś. Mama mówi, że tankuje. Nie wiem co to znaczy ale dobrze, że stoimy. Tak mnie ten ząbek denerwuje! Swędzi! O! Mamy palec. Do buzi, podrapię się. Mnnnnnnmmmm....
I nagle usłyszałem krzyk mamy:
-Ząbek drugi jest! - Taak? Mam drugiego ząbka? Mamo, swędzi! Oooooo, żel. Mmmmm jak miło.
Chyba się zdrzemnę.

W nocy spałem z mamy paluszkiem w ręce. Trzymała mnie właściwie większość drogi. To dobrze, bo mnie miziała po rączce. Ja lubię. A potem rano dostałem kaszkę w samochodzie i się pobawiłęm trochę zabawkami. Babcia ze mną pogadała a mama odpoczęła.
A potem dojechaliśmy do domku.

Moje zabawki!!!

KOMENTARZ MAMY:
Znowu długo nie pisałam, ale dzieje się tyle rzeczy na raz! Postaramy się je jak najszybciej opisać, może jeszcze dziś wieczorem, bo naprawdę chcielibyśmy już dotrzeć do teraźniejszości. Drugi ząbek synka zaskoczył mnie tak samo jak pierwszy. No i mamy dowód na te śliczne bielutkie kiełki:




Synek już się uspokoił i je więcej. A i ja mam więcej spokoju. 
Po przyjeździe nie mogłam nie zauważyć wielkiej radości synka. Rozglądał się wszędzie z uśmiechem na twarzy. Po prostu cieszył się, że jest w domu już. Z babcią, bo przyjechała razem z nami :)

wtorek, 14 maja 2013

Gryz i sukienka!

Uff, już po tym chrzcie! Nie ma tego latania i hałasu. Ja mogę w pokoju spać i się bawić. A najlepiej wszystko gryźć. 

Rodzice dzień po chrzcinach zabrali mnie do rodziny mamy. Bawiłem się naprawdę dobrze, bo każdy chciał mnie wziąć na ręce i się ze mną bawić. Mama sama mówiła, że chociaż raz napije się gorącej kawy! A wypiła aż dwie! Tata się śmiał, że mama to tak na zapas pije. 

Na drugi dzień pojechaliśmy do mojego dziadka. Nie było go w domu, bo jeszcze nie wrócił z pracy ale za o był ten wujek co jest moim chrzestnym. Pogilał, pobawił się, pogadał. Fanie było. Nawet mi zdjęcia robili na kocu! Ale ja byłem model! Mówię wam!

A potem mama mnie wzięła na ręce. Bawiłem się jej włosami a potem postanowiłem ugryźć w rękę. Zrobiłem wielki zamach główką i zrobiłem: Hap!!!
I mama od razu krzyknęła: Ała!!!
A potem poszło już szybko. Mama poprosiła o łyżeczkę i postukała mi w dziąsełko. I usłyszała: Stuk. 
Jest. Ząbek. 
I już wiem co mnie tak bolało i swędziało. I wiecie co? Teraz będę wszystkich gryzł. A co!

A jak tata wszedł do pokoju to czekała już na niego mama i ze łzami radości w oczach powiedziała: Wisisz mi nową sukienkę. Mamy zęba!

KOMENTARZ MAMY:
Ząbek pojawił się znienacka i właściwie nie wiadomo kiedy. Ale szczęściem trafiłam go ja, mama. Synek ani nie marudził, ani nie miał temperatury... . Tylko mniej jadł. A tu coś takiego... . 
Ten wyjazd do Polski obfitował w same niespodzianki! Co chwilę coś nowego. 
Nie, przy dziecku nie da się nudzić.

środa, 8 maja 2013

Chrzest

No i minęło parę rozmownych dni (cały czas przypominam wam, że opowiadam wydarzenia z przeszłości bo mama leniwa była i nie miała czas napisać) Dzień przed tym tam chrztem mama wciąż krzątała się w kuchni. Słyszałem tylko stukanie, pukanie i rozmowy z babcią. Mama mi mówiła, że gotowała jedzonko na chrzciny bo będę miał gości. Mną tymczasem zajmowała się babcia.

W dzień chrzcin wszystko zaczęło się normalnie, czyli kaszka, zabawa potem spanie. Po pobudce deserek i zabawa. I spanie. A jak się obudziłem to mama powiedziała, że zaraz przyjedzie dziadek! I wujek! I cała reszta! Ale będzie zabawy.

Mama mnie nawet ubrać nie zdążyła w te tam garniturki. Bo przyjechali za wcześnie. Pierwszy raz widziałem wujka. Ale on duuży jest. To jest brat mamy i to on ma być moim chrzestnym. Na pewno fajnie się ze mną bawi. Chyba go w nagrodę obślinię. Bo mnie coś ostatnio dziąsełka denerwują. Lekko pobolewają i swędzą. No i śliny duuuużo leci. Ale co tam wytrę o innych.
Goście się rozsiedli i mama wniosła jedzenie. A ja dostałem obiadek i zjadłem go z drugą dzidzią. Z dziewczynką, córeczką mojej chrzestnej. Po jedzonku mama postanowiła, że czas mnie ubierać. No i ubrała, tylko okazało się, że butki za małe są... . I zostałem w kapciach.


Na tym zdjęci jestem z mamusią. I kapcie pasują do ubioru, a co.

Potem pojechaliśmy do kościoła. Zimno było. I zgasło światło. Bo ksiądz z krzyżem szedł. Wszędzie w kościele cisza była więc ktoś musiał im powiedzieć, że zimno i ciemno jest. No to ja to zrobiłem i mam nadzieję, że zrozumieli!
- Mamamamama! Mamamamamama!!! - krzyknąłem i gdzieniegdzie usłyszałem ciche śmiechy. Chyba się ze mną ludzie zgadzają. No!

Potem było lanie wodą. I wszyscy mówili, że się wyrzekają grzechu.  A mama zamiast "wyrzekamy" krzyknęła głośno "Kapcie!" bo mi spadły. I znowu były śmiechy.
Na koniec zasnąłem w tym kościele bo śpiewali.
Potem w domu wszyscy się żegnali i w końcu mogłem wypić mleczko i iść spać. To był pasjonujący dzień!

KOMENTARZ MAMY:
Chrzciny udane, synuś zadowolony. Parę sytuacji, jak ta z kapciami, znowu przejdzie do historii. Będę miała co wnukom opowiadać. Ale ja już taka jestem. Następny post będzie o ząbkach i powrocie do domu. A potem tylko nadrobimy trzy tygodnie i jesteśmy na bieżąco. Przepraszam jeszcze raz za zwłokę.


środa, 1 maja 2013

A gdybym się odezwał?

Dziadek pojechał. Było mi smutno, ale na pocieszenie miałem swojego miśka bajeczkę. Mama i tata też się mną zajęli. No i poszedłem szybko spać. Jestem zmęczony chyba jeszcze tą podróżą. Ale najlepsze, że jak już zasypiałem to słyszałem i mamę i babcię jak rozmawiają w kuchni. Bo pokój w którym spałem nie ma drzwi! Tata trzymał mnie za rączkę a ja słuchałem cichej rozmowy i oczka same opadały. Potem zapadła noc, było ciemno i usłyszałem jak tata i mama kładą się spać. Oni też zawsze po cichu rozmawiają prze snem a ja ich słucham i sam zasypiam... .


Obudziłem się rano ze świetnym humorem. Wyspany, i gotowy do zabawy. Tata jak tylko usłyszał, że się kręcę to zaraz wstał i zrobił mi kaszkę. Wszamałem ładnie a tata poszedł rozpalić w piecu. Siedziałem sobie i bawiłem się z mamą i babcią w kuchni. I dostałem chrupka! Kukurydzianego! Ale smaczny był... Mmmm.
Potem mama wzięła mnie i pokulałem się na łóżku! Ale było zabawy. No i nagle poczułem się zmęczony. Mama szybko położyła mnie do łóżeczka i podała mi rączkę. Zasnąłem od razu!

A potem się obudziłem. W domu cisza, tylko jakieś dziwne stukanie słyszałem. I wtedy postanowiłem! Odezwę się. Niech mama w końcu przyjdzie.
-Ma....ma...ma! - o! nawet wyraźnie mi to wyszło! Jeszcze raz:
-Mamama...ma! - i coś usłyszałem. To chyba mama idzie. Dam trochę głośniej.
-MAMAMAMAMAMAMA...MA!!! - krzyknąłem a mama stanęła nad moim łóżeczkiem i się prawie popłakała. Smutno ci mamo? To dla ciebie i tatusia mówię. No a teraz:
-Mamamama - Zwróciłem jej uwagę, tylko jak teraz dokończyć zdanie? Chciałbym mamie zakomunikować co mnie obudziło i powiedzieć jej wprost:
"Mama KUPA!"

KOMENTARZ MAMY:
Nic mnie tak nie rozczuliło jak te jego pierwsze wypowiedziane słowa. I choć ta kupa naprawdę się pojawiła w pieluszce to jednak i tak wspomnienie piękne jest. Jeszcze nigdy tak słodko nie zostałam wywołana z kuchni!