Siniaki.
Odkąd synek zaczął chodzić, to powstał nowy problem. Siniaki. Przy nauce chodzenia jest oczywiście upadanie i to nie zawsze w kontrolowany przez mojego malucha sposób. I choć i ja i Tata bardzo chcielibyśmy go złapać to nie zawsze się da. I właśnie w taki sposób powstają siniaki. Pal licho jeśli ma je gdzieś na kolanie. Bo ja nawet nie wiem kiedy one powstają.
Rozbieram szkaba do kąpieli a tu witają mnie czterej nowi towarzysze niedoli w kolorze tęczy. Bo jeden zielony, jeden niebieski, jeden żółty a jeden jadowicie fioletowy.
I wtedy pytam się syna:
-A kiedy ty się, kochanie, uderzyłeś, że masz siniaczki?- synek odpowiada mi wtedy niezwykle spokojnie:
-Nie!- to jego ulubione słowo podczas ostatnich dni. Praktycznie wszystko jest nie.
A ostatni tydzień to dosłownie obfituje w "wypadki".
Najpierw synek się podrapał po twarzy. Przez sen. I za nic nie wiem jak to zrobił. Faktem jest jednak, że policzek ma podrapany.
Potem uderzył się pod bródką. Ma takie dwa siniaczki. Nie wiem jak bo też nie zapłakał.
Za dwa dni poślizgnął się o swój kład (podobnie gabarytowo do syna) i upadł na ziemię. Mąż próbował go łapać ale było za późno.
No i ma siniaka na czole. Dużego. Ale wcale nie sinego. Już jest zielony i przechodzi w żółty.
Bo użyliśmy maści na siniaki i stłuczenia. Wbrew pozorom działa.
Od tamtego dnia żadnego wypadku nie było. A ja chodzę za nim prawie krok w krok, bo boję się, że znowu się gdzieś przewróci. Wiem, że to nieuniknione, ale serio synek wygląda jakby się bił z jakimś kolegą... .
A to przewracanie ma po mnie. Ze mnie ogólnie ciamajda. Jak ja się nie uderzę gdzieś albo nie skaleczę raz dziennie to cud świata jest (w ciąży wylądowałam na brzuchu w pracy - na betonie. Zaraz potem poszłam na zwolnienie. Nic się nie stało, Bogu dzięki). I boję się, że mały ma to samo.
A! Dziś synek skończył 14 miesięcy! Z tej okazji narysował kreskę swoją pierwszą przecudowną na kartce. Całkowicie sam. I nawet kolor kredki sobie wybrał. Mam w końcu coś do albumu.
Hihi, nie wiesz mama, że trening czyni mistrza? Nawet najlepsi sportowcy doznają kontuzji - ot, normalna rzecz :)
OdpowiedzUsuńZa chwilę siniaki się zagoją, a synek będzie biegał stabilnie i pewnie :)
Ostatnio koleżanka w pracy mówiła, że jej córeczka ciągle ma siniaki bo to nieuniknione, że dziecko się przewraca.. :)
OdpowiedzUsuńhttp://rodzice-plus-dziecko.blogspot.com/