Synek mój ukochany zrobił się mądry i bardzo mobilny. A wraz tym "pomocny". Kiedy zrobię mu pić do niekapka to popija po czym wypluwa na ławę picie i wyciera ręką. Myje mi ławę niby. Jak ja sprzątam zabawki to mi pomaga je wrzucać do pudełka. Fajnie nie? Ale pomaga tylko po to by je zaraz wyjąć.
Ale sprawa dzisiejsza to pranie. Ostatnio jak wracam z pracy to zastaję rzeczy w pralce do rozwieszenia. Mąż mój robi w domu pranie, a ja mam prasować jeśli jest co. Ale ostatnio i rozwieszam. Nie mam z tym problemów bo lubię zapach płynu do płukania. Synek chyba też. Dlaczego?
Dziś poszłam wieszać pranie do sypialni (tylko tam mam miejsce) a synek za mną. No to wysypałam ciuchy na łóżko i powoli wybieram te najmniejsze. Mały kręci mi się pod nogami ale nie zwracam większej uwagi na niego, bawi się. Kiedy po raz kolejny sięgam po jakiś ciuch to okazuje się, że go tam nie ma. Mój uczynny szkrab zrzucił wszystko na podłogę i się w to wtulał. O tyle dobrze, że rzeczy nie takie mokre, ale mimo wszystko na ziemi. Dlaczego się wtulał? Nie wiem, chyba wąchał ten zapach płynu.
Kolejną rzeczą jaką synuś robi w domu to "segregowanie". Mamy naokoło łóżka szafę, a właściwie można to nazwać meblościanką z miejscem na łóżko pośrodku (bardzo przydatne w małych mieszkaniach). Ta szafa ma po bokach duże drzwi wyżej na wieszaki i trzy szuflady na bieliznę przy ziemi. I właśnie te szuflady są przesortowane. Synek wyjmuje skarpetki taty i wkłada je do szuflady wyżej. I kiedy tata otwiera tą wyżej to znajduje najpierw multum skarpet. Codziennie rano.
I zamiast złości słyszę zawsze: "Oj słodziak! Znowu mi sprzątał w szufladach."
I jak tu nie kochać małego pomocnika?
Słodcy są tacy mali pomocnicy:) Wiktoria za to uwielbia pomagać mi wyjmować pranie z pralki.:)
OdpowiedzUsuń