Tak to już w dzieciowym życiu bywa, że kiedy dziecię uczy się mówić to staje się to lekko kłopotliwe. Nie zewzględu na język jakiego używa, a trzeba przyznać, że nikt nie ma bladego pojecia o czym syn opowiada. Ale kłopotliwe ze względu na ten brak zrozumienia właśnie.
Syn mówi coś do mnie. Brzmi to jak jakiś kosmiczny język, ale dziecię moje wyraźnie się o coś pyta. O co? Nie wiem. I zaczyna się płacz. Zdarzyło się to może jak na razie ze dwa razy ale nie znoszę tego poczucia bezsilności. Na wszelkie próby odgadnięcia pożądanej przez małego rzeczy płacz jaki wprowadza do "rozmowy" jest coraz głośniejszy. A i mi wtedy trudniej się skupić. Efekt jest taki, że po pewnym czasie synek daje spokój i obrażony idzie do swoich zabawek. Odwraca się do mnie plecami i ma FOCHA. Czemu FOCHA? Bo nie da się dotknąć nawet, nie odezwie się, nawet picia ode mnie nie weźmie. A ma tylko niecałe półtora roku! A co będzie później? Strach się bać.
A najgorsze jest to, że muszę z bólem przyznać, że zarówno nerwa jak i focha to on ma po mnie. Jestem przez męża nazywana mistrzem w tej dziedzinie.
Ale są też momenty, kiedy wraz z mężem zgadniemy o co chodzi synkowi. Tak jak dziś rano. Zmiana czasu niewiele nam zmieniła w życiu. Syn pospał dłużej i co za tym idzie później miała być też pierwsza drzemka. Czekaliśmy wtedy z mężem cierpliwie na dobry moment. A tu nagle synuś tatę za rękę złapał i pociągnął tatę do swojego pokoju. Potem pokazał na łóżeczko (albo na jego misia w nim) i powiedział: Aaaaa. Poetem się przytulił do kanapy obok. I tata zrozumiał. Synek właśnie powiedział, że chce spać! No to go położył i wyszedł. I cisza jest tam do teraz. Znaczy, że śpi.
Byłam w szoku! On sam chce spać! Mądre mam dziecię.
A bardzo mądre! Móc spać, kiedy tylko się chce, to tylko w dzieciństwie:)
OdpowiedzUsuńMądry synuś :) My czasem chyba nawet nie podejrzewamy, jak dużo już wiedzą i rozumieją nasze dzieci :)
OdpowiedzUsuńU nas Zocha jak jest śpiąca, to sama włazi do łóżeczka - ma wyjęte szczebelki :)