Powiedzonko stare ale w sumie prawdę mówi. Tydzień przed świętami dostaliśmy wolne z pracy więc siedzimy w domu już drugi tydzień z synkiem. Przemiana jaką przeszedł w tym czasie jest niesamowita! Tyle się nauczył! Potrafi już sporo powiedzieć a jeszcze więcej rozumie. To naprawdę spory sukces i widać, że siedzenie obojga rodziców w domu mu służy. Od dawna widziałam, że synek raczej lubi jak jest głośniej, jak jest harmider i lubi śmiech. Nie ważne kto się śmieje - synek musi śmiać się razem z nim!
Ale doszła do tego inna rzecz. Od dwóch dni synek ma lęk separacyjny. Nie możemy na chwilkę wyjść z pokoju do łazienki bo zaraz płacze albo na około pyta się "Mama? Tata?" zdenerwowany.Przez to widmo powrotu do pracy jest straszne.
Każde niezadowolenie jest wywrzaskiwane. A że płuca ma po mnie to jestem świadoma do czego jest zdolny teraz a do czego będzie zdolny w przyszłości. Zgroza dla naszych uszu. Płacz też jest wrzaskliwy - ale tylko ten, który wymusza coś na nas. Momentami jest naprawdę głośno i zastanawiam się kiedy przyjdzie do nas sąsiadka z zażaleniem. Wielu zdjęć nie zrobiliśmy, a to ze względu na brak czasu, bo święta mimo, że udane to jednak ciągle w biegu.
To nasza mała choinka ubierana razem z synkiem:
A to zabawa częścią prezentów, które dostał na gwiazdkę synek:
Ogólnie radość z prezentów wielka ale już teraz leżą i czekają aż synek się nimi zainteresuje (a minęły cztery dni).
Mam nadzieję, że u Was święta minęły również wspaniale co u nas. I póki mogę to od razu życzę Wam Szczęśliwego Nowego Roku!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz