Mam - bo mama powiedziała, że to moja książeczka - bajki takiego pana co się nazywa Jan Brzechwa. Kolorowa ta książeczka i takie fajne kartki w dotyku ma. Lubię ją ale jeszcze bardziej lubię jak mama mi ją czyta. Niewiele z niej rozumiem, prawie wcale. Bo kto to wie co to jest osioł, róża czy stragan? Ja nie wiem. Zapytam mamy jak będę umiał.
A mama kiedy zacznie czytać, to jest ubaw po pachy. Umie wtedy mówić innymi głosami i śmieje się razem ze mną. Uwielbiam słuchać mamy, uwielbiam jej głos. Znam go odkąd pamiętam. A jak czyta to lubię się na mamę patrzeć. Ma taką śmieszną twarz. Często się marszczy albo uśmiecha... . Ja mógłbym tak cały dzień, gdyby nie inne ciekawe rzeczy.
Kiedy skończy mi czytać to idziemy jeść obiadek. Uwielbiam kalafiorka. Mama daje mi go czasem, ale teraz dostaję go z takimi większymi kawałeczkami! Oj jak ja muszę się natrudzić, żeby go zjeść! To ciężka praca jest!
A dzisiaj kiedy skończyłem jeść i pić, to mama posadziła mnie w moim bujadełku i dała mi ulubioną zabawkę. Postawiła mnie przy kuchni a potem powiedziała, że czas zrobić obiadek dla niej i dla tatusia. Powiedziała mi też, że będą to kotlety i że jak będę duży to też takiego dostanę do jedzenia. A na razie mam kalafiorka.
Co najdziwniejsze, to to, że mama tłukła te kotlety młotkiem! Tak, powiedziała mi, że musi i że przeprasza mnie za hałas. A ja się nie bałem. Bo co tam hałas kiedy obok jest zabawka, która gra i mama w zasięgu wzroku!
KOMENTARZ MAMY:
Obawiałam się tego tłuczenia kotletów. Bo to jednak jest spory hałas a wiadomo jak dzieci potrafią zareagować. Jednak mój brzdąc mnie zaskoczył. Kiedy zaczęłam tłuc mięso to on tylko rzucał co jakiś czas okiem a resztę czasu bawił się swoją zabawką. Nie mam strachliwego dziecka!
A tutaj je kalafiorka. Pierwszy raz sam trzyma łyżeczkę. I trafił nią do buzi! Ale jeszcze nie rozumie, że trzeba brać jedzonko z miseczki. Po zjedzeniu tego co miał na łyżce oddawał ją mi lub puszczał po prostu i czekał na następne nałożenie. Kiedy podałam miskę, to złapał ją i chciał wsadzić do buzi :) Ale i tak jestem dumna, że wie o co chodzi z łyżeczką.
A tutaj je kalafiorka. Pierwszy raz sam trzyma łyżeczkę. I trafił nią do buzi! Ale jeszcze nie rozumie, że trzeba brać jedzonko z miseczki. Po zjedzeniu tego co miał na łyżce oddawał ją mi lub puszczał po prostu i czekał na następne nałożenie. Kiedy podałam miskę, to złapał ją i chciał wsadzić do buzi :) Ale i tak jestem dumna, że wie o co chodzi z łyżeczką.
Dzieciaki jedzące samodzielnie są takie pocieszne! Swoją przygotowuje do BLW i zawsze podczas karmienia papką dostaje do ręki łyżeczkę. Trzymać umiała już w piątym miesiącu, za chwilę skończy siedem i już potrafi sama ładować ją do dzioba. Codzienne ćwiczenia się przydają! Gdyby nie trudna umiejętność nabierania żywności ze słoiczka, mogłaby jeść sama. Z kalafiorkami, brokułami i kluskami czekam aż sama nauczy się siadać. :)
OdpowiedzUsuńCudowny Maluszek:) I jaki jest duży już:D
OdpowiedzUsuńhehe ja pamiętam jak mała miała gdzieś 3 miesiące i nawet potrafiła się obudzić na nasze strzykanie w kościach. A że miałam robić obiad a ona nadal spała wzięłam się za tłuczenie kotletów.. nawet oka nie otworzyła :D
OdpowiedzUsuńMoją przeraża mikser ;) Ale tylko przez chwilę, ucieka jak się włącza ale zaraz wraca i ciekawie patrzy co to jest ;)
OdpowiedzUsuńDzielny maluch :)
OdpowiedzUsuńsuper, że próbuje być taki samodzielny przy jedzeniu - ja tylko pomarzyć mogę ;) ja się bałam włączyć mikser przy synku, ale ten od razu wyciągał rączki, żeby go wziąć i żeby mógł popatrzeć, co tam się dzieje, a jak był młodszy (ok 4-5 mies) to zasnął mojej mamie przy mikserze ;)
OdpowiedzUsuń