W dzień chrzcin wszystko zaczęło się normalnie, czyli kaszka, zabawa potem spanie. Po pobudce deserek i zabawa. I spanie. A jak się obudziłem to mama powiedziała, że zaraz przyjedzie dziadek! I wujek! I cała reszta! Ale będzie zabawy.
Mama mnie nawet ubrać nie zdążyła w te tam garniturki. Bo przyjechali za wcześnie. Pierwszy raz widziałem wujka. Ale on duuży jest. To jest brat mamy i to on ma być moim chrzestnym. Na pewno fajnie się ze mną bawi. Chyba go w nagrodę obślinię. Bo mnie coś ostatnio dziąsełka denerwują. Lekko pobolewają i swędzą. No i śliny duuuużo leci. Ale co tam wytrę o innych.
Goście się rozsiedli i mama wniosła jedzenie. A ja dostałem obiadek i zjadłem go z drugą dzidzią. Z dziewczynką, córeczką mojej chrzestnej. Po jedzonku mama postanowiła, że czas mnie ubierać. No i ubrała, tylko okazało się, że butki za małe są... . I zostałem w kapciach.
Potem pojechaliśmy do kościoła. Zimno było. I zgasło światło. Bo ksiądz z krzyżem szedł. Wszędzie w kościele cisza była więc ktoś musiał im powiedzieć, że zimno i ciemno jest. No to ja to zrobiłem i mam nadzieję, że zrozumieli!
- Mamamamama! Mamamamamama!!! - krzyknąłem i gdzieniegdzie usłyszałem ciche śmiechy. Chyba się ze mną ludzie zgadzają. No!
Potem było lanie wodą. I wszyscy mówili, że się wyrzekają grzechu. A mama zamiast "wyrzekamy" krzyknęła głośno "Kapcie!" bo mi spadły. I znowu były śmiechy.
Na koniec zasnąłem w tym kościele bo śpiewali.
Potem w domu wszyscy się żegnali i w końcu mogłem wypić mleczko i iść spać. To był pasjonujący dzień!
KOMENTARZ MAMY:
Chrzciny udane, synuś zadowolony. Parę sytuacji, jak ta z kapciami, znowu przejdzie do historii. Będę miała co wnukom opowiadać. Ale ja już taka jestem. Następny post będzie o ząbkach i powrocie do domu. A potem tylko nadrobimy trzy tygodnie i jesteśmy na bieżąco. Przepraszam jeszcze raz za zwłokę.
Super że chrzciny udane! :D
OdpowiedzUsuńZęby idą? :)
OdpowiedzUsuńWesoło mieliście :D
OdpowiedzUsuń