No w każdym razie tata opowiada mi od rana, że jak mama wróci to zrobi coś fajnego. I, że będzie mi się meeeega podobać. No i teraz nie mogę się doczekać! Nawet spać mi się odechciało, choć tatuś nie zadowolony bo mówi, że marudzę.
Czas cały dzień mijał powoli, jak zwykle pośmiałem się z głupich minek i tańca mojego rodzica, a potem pokrzyczałem na tą grającą zabawkę, bo nie chciała mnie słuchać! Wyobrażacie sobie? Grała nie tak jak chciałem! Dobrze chociaż, że świeciły się światełka na niej!
I tak sobie siedziałem i się bawiłem aż tata wziął mnie na ręce i zaniósł do tego pomieszczenia, w którym tak rzadko bywam. Łazienka się nazywa.
I tu niespodzianka! Moja kochana, żółta wanienka w takiej wielgachnej chyba wanience!
No i tata mnie tam wykąpał. Jak tam jest fajnie! Tyle rzeczy do oglądania! Tyko dlaczego mama ma na tej dużej wanience tyle butelek? Zapytałem się taty ale chyba nie zrozumiał jak powiedziałem mu: Młe!
Nie rozumiem, mówię jakoś inaczej?
Chwilę później do domu wróciła mama. No i gdzie ta niespodzianka? Nie wiem, bo mama się wykąpała ( jak ja! ) i przebrała. Potem wzięła i mnie nakarmiła. Tata odbił a ja tak się cieszyłem, że wróciła mama, że aż się zmęczyłem i poszedłem spać.
Przez sen słyszałem jakieś hałasy. A to coś spadło a to coś gdzieś uderzyło... I przytłumione rozmowy mamy i taty. Słyszałem przez sen, że mama się śmieje. To mnie tak ucieszyło, że zasnąłem na amen i nic więcej nie pamiętam.
Budzę się, a tu mama siedzi przy mnie w pokoju! Zauważyła, że się obudziłem i się do mnie zaczęła uśmiechać! Ach, jaki mama ma ładny uśmiech. Czuję wtedy, że muszę się oduśmiechnąć!
I wtedy mama do mnie powiedziała, że musi pokazać mi tą niespodziankę co miała mi się podobać.
A ja o niej zapomniałem! Jak mogłem!
Zostałem więc wzięty z łóżka i zaniesiony do pokoju dziennego! A tam jakie cudo! Kolorowe całe i świecące! Mama pyta się mnie czy podoba mi się choinka. Oczywiście, że tak mamo! Łaaaał!!!!!
KOMENTARZ MAMY:
W pracy potrzebowali bardziej mnie iż męża, więc poszłam. Syn w tym czasie dał czadu tatusiowi. Marudny to było podobno mało powiedziane. Ale jak wróciłam do domu to dziecko aniołek. Zjadł i poszedł spać. A ja w tym czasie się wzięłam za ubieranie drzewka. Poszło dość sprawnie, choć zauważyłam, że trzeba dokupić łańcuchów. Syn zadowolony, mąż też a ja czuję, że idą święta.
A i zapomniałam! Nasz bohater skończył cztery miesiące wczoraj!
Wszystkiego najlepszego dla Maluszka:) Jaki On duży już jest! Przystojniak:)
OdpowiedzUsuńBuziaki za 4 miesiące, i widzę że już świątecznie ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie to wszystko opisujesz. Zupełnie jakby sam maleńki to robił ;)
OdpowiedzUsuńMaluszkowi wszystkiego dobrego, niech rośnie jak na drożdżach :)
OdpowiedzUsuńMaluch nie będzie się teraz nudził - co chwilę coś nowego związanego ze świętami ;)
OdpowiedzUsuń